wtorek, 6 sierpnia 2013

Co tam Panie słychać w Bogurzynie?

Nadszedł najwyższy czas zdać relację z ostatniego turnieju w Bogurzynie. Kto z Was się nie pojawił niech żałuje, bo organizatorzy stanęli na wysokości zadania robiąc świetne zawody. Jak już dowiedzieliście się z wywiadu poprzedzającego tę relację, zwycięzcą trzeciej edycji został Hubert z Mławy. Jednak odpowiedź, na to jak wyglądał jego triumfalny marsz uzyskacie w dalszej części artykułu.

Gdyby nie inicjatywa dwóch pesmaniaków (Paweł Górski oraz Marcin Bartnikowski), to 21 lipca byłby zwykłą niedzielą. Turniej Pro Evolution Soccer nieco jednak namieszał w rozkładzie dnia mieszkańców. Udział w nim wzięli przeważnie lokalni gracze, jednak nie zabrakło także uczestników spoza Bogurzyna. Tutaj można wyróżnić ekipę z Nowego Miasta Lubawskiego, która aby dostać się na turniej musiała przebyć ok. 90km.
Impreza przyciągnęła 23 zawodników, którzy zostali podzieleni do pięciu 4/5 osobowych grup. Zanim jednak rozpoczęła się walka o Puchar Radnego Bogurzyna, e-sportowcy musieli jeszcze wylosować drużynę, którą zagrają cały turniej. Poniżej znajdziecie wyniki etapu grupowego. 

W grupie A mieliśmy okazję oglądać grę jednego z organizatorów Marcina Bartnikowskiego, który wylosował ekipę trójkolorowych. Oprócz szefoo oglądaliśmy spotkania Mateusza Radzkiego, który doskonale dowodził drużyną z Camp Nou, Kamila Wasiłowskiego, któremu przypadła drużyna Rossonerich oraz Paris Saint Germain, kierowanego przez Czarka Olczaka. Marcin i Mateusz okazali się najlepszymi zawodnikami tej grupy. Mecz między nimi decydował o tym, kto zajmie pierwsze miejsce po sześciu spotkaniach. Skuteczniejsza w tej konfrontacji okazała się Francja, która pokonała najlepszą drużynę ostatnich lat na świecie 5:2.
Awans do etapu pucharowego uzyskali: Marcin Bartnikowski (9ptk), Mateusz Radzki (6ptk) oraz Czarek Olczak (1ptk).



W następnej grupie B trafili na siebie: Oskar Przyborski (Real Madryt), Daniel Żuchowski (Juventus Turyn), Emil Wójcicki (Włochy) oraz Michał Górski (Manchester City). Najlepszym zawodnikiem okazał się Oskar, który grając Galacticos nie miał sobie równych, zdobywając w trzech spotkaniach aż 21 bramek, a tracąc tylko trzy. Po za tym wynik 10:0 można uznać za PES-owe fatality. Oprócz niego z grupy awansował Emil (2msc - 6ptk) i Daniel (3msc i 3ptk).


Pora na grupę C, do której trafił nasz przyszły zwycięzca. Grając Argentyną zdecydowanie pokonał grupowych rywali i z kompletem zwycięstw oraz świetnym bilansem bramkowym (24-3) awansował do następnej rundy. Poza wspomnianym Hubertem doskonale radził sobie grający The Citizens Dawid Górski. Mimo wysokiej porażki w pierwszym spotkaniu z Albicelestes, nie złożył broni i w kolejnych trzech meczach zgarnął komplet punktów, będąc tym samym drugim zawodnikiem, który miał pewne miejsce w 1/8 finałów. Zostały już tylko dwa miejsca i trzech zdeterminowanych uczestników: Kamil Szerszeń (Juventus Turyn), Krystian Żuchowski (Paris Saint Germain), a także Sergiusz Przyborski (Hiszpania). Gdy Hiszpania podzieliła się punktami ze "Starą Damą", wiadomym było to, że o wszystkim zadecydują paryżanie. Aby nie oglądać się na rywali i spokojnie awansować, musieli wywieźć z Turynu trzy punkty. Jednak to ekipa Kamila od początku wyglądała na bardziej zdeterminowaną i lepiej poukładaną taktycznie. Wynik 3:0 sprawił, że kibice Bianconerich mogli już myśleć o meczach w decydującej części turnieju. Mimo, że  dla PSG zostało jeszcze jedno spotkanie, to ich morale były na niskim poziomie. To sprawiło, że ulegli La Furia Roja 0:2 i wracali do domów bez zwycięstwa. Hiszpanie zaś mogli cieszyć z dalszej gry swojej drużyny.


Grupa czwarta i zarazem druga, w której znalazło się pięciu uczestników: Paweł Górski (Real Madryt), Karol Jurkiewicz (Anglia), Sebastian Piotrowski (Włochy), Bartek Walenc (FC Barcelona) oraz Piotr Szczepański (Brazylia). Najlepszym wśród nich okazał się Paweł, który wygrał wszystkie cztery spotkania i jak przystało na organizatora kontynuował swoją przygodę w turnieju. Drugie miejsce przypadło Sebastianowi Piotrowskiemu mającemu pod opieką drużynę Italii. Mimo pierwszej, wyraźniej porażki z Pawłem, to pozostałe spotkania padały już jego łupem. Na uwagę zasługuje zwłaszcza wysoka wygrana z Blaugraną Bartka Walenca. Trzecie i zarazem ostatnie miejsce dające awans przypadło Karolowi i jego Synom Albionu.


No i ostatnia już grupa piąta. Mieliśmy w niej okazję oglądać pojedynki trzech drużyn reprezentacyjnych, którymi grali: Karol Kamiński (Argentyna), Dominik Jurkiewicz (Brazylia) oraz Piotr Domżalski (Hiszpania). Jedynym klubowym rodzynkiem był Bartek Przyborski, któremu los przydzielił AC Milan. Drużyny z Ameryki Południowej ewidentnie nie mogły sobie poradzić z ekipami ze Starego Kontynentu. Zarówno Argentyna jak i Brazylia nie zdołały w meczach z nimi uszczknąć chociaż punktu. Najbliżej był Karol Kamiński, który w pojedynku z Bartkiem Przyborskim przegrał nieznacznie 2:3. O pierwszym miejscu miał zdecydować bezpośredni pojedynek pomiędzy Bartkiem, a Piotrem. Mimo, że obaj mieli już zapewnioną grę w kolejnej rundzie, to grali bardzo zachowawczo, przez co ostatecznie spotkanie zakończyło jednobramkowym remisem. Pozostało jeszcze jedno wolne miejsce w 1/8. O tym, kto się znajdzie w następnym etapie zadecydował szlagierowy pojedynek największych potęg Ameryki Południowej czyli Argentyny i Brazylii. Ku rozpaczy kibiców Canarinhos doznali oni przygnębiającej porażki 0:2 i wracali do domów bez pucharu.


Czas zobaczyć co działo się w fazie pucharowej. Kogo zjadły nerwy, a kto trzymał je na wodzy. Dzięki losowaniu mogliśmy obserwować różnorodne ekipy walczące o triumf w bogurzyńskim turnieju. 
Zacznijmy zatem od 1/8 finałów. 
Już pojedynek pierwszej z par pokazał, że w PESie wszystko jest możliwe i nie należy poddawać się po pierwszym nieudanym meczu. Tak właśnie było w pojedynku pomiędzy Marcinem Bartnikowskim, a Mateuszem Radzkim. Ów zawodnicy spotkali się już w fazie grupowej. Wtedy lepszy okazał się Marcin wygrywając 5:2. Miał więc delikatną przewagę psychologiczną nad Blaugraną. Pierwszy mecz tylko to potwierdził. Francja grając na Stade de France pewnie pokonała Dumę Katalonii 3:1 i na rewanż na Camp Nou jechała w dobrych humorach. Ku uciesze kibiców Barcelony, Francuzi byli zbyt rozluźnieni dwiema wcześniejszymi wygranymi. Rywale zaś podeszli do rewanżu w pełni skoncentrowani i zmobilizowani wiedząc, że nie mogą po raz trzeci zawieść swoich fanów. Nie zawiedli. Jak przystało na gospodarzy narzucili własny styl gry i nie dość, że odrobili przewagę dwóch bramek z pierwszego meczu, to dołożyli kolejną dającą zasłużone zwycięstwo. Było to najciekawsze spotkanie pierwszej rundy. 
Wyniki pozostałych par: Karol Kamiński - Damian Górski (2:4 ; 2:4), Daniel Żuchowski - Emil Wójcicki (1:5 ; 1:4), Karol Jurkiewicz - Oskar Przyborski (0:2 ; 0:4), Hubert Nieliwocki - Bartek Przyborski (6:1 ; 4:1), Sergiusz Przyborski - Sebastian Piotrowski (2:0 ; 2:0), Cezary Olczak - Paweł Górski (1:0 ; 1:2 ; 4k5), Kamil Szerszeń - Piotr Domżalski (2:1 ; 3:0)

PES łączy pokolenia :), fot. Paweł Górski

Z turniejem pożegnało się już ośmiu uczestników, którzy okazali się za słabi na dalszą walkę. W ćwierćfinałach ciężko znaleźć wyróżniające się spotkanie. Jeżeli już ktoś zwyciężał, to przewagą kilku bramek tj. Mateusz Radzki - Damian Górski (6:2 ; 4:2), Emil Wójcicki - Oskar Przyborski (1:3 ; 2:4). Na krótką notkę zasługuje jedynie pojedynek Piotra Górskiego z Kamilem Szerszeniem. Każdy fan piłki nożnej wie, że mecze Realu Madryt z Juventusem Turyn są jednymi z klasyków europejskiego footballu. W obu jedenastkach możemy zobaczyć gwiazdy światowej piłki tj. Cristiano Ronaldo, Iker Casillas czy też Andea Pirlo i Gianluigi Buffon. W pierwszym niezwykle zaciętym meczu na Santiago Bernabeu padł remis 2:2, co w rewanżu dawało większe szanse na awans Bianconerrim. Jednak w pojedynku tak wyrównanych zespołów najmniejszy błąd może zadecydować o końcowym rezultacie. Dość niespodziewanie Galacticos zdołali zwyciężyć na trudnym terenie, jakim na pewno jest stolica Piemontu 3:2 i tym samym osiągnąć plan minimum założony przez Florentino Pereza. 

Kto wie, może to przyszli mistrzowie Pro Evo :), fot. Paweł Górski
Kolejna runda była już zdecydowanie ciekawsza. Wypadałoby więc opisać każdy mecz z osobna.
W pierwszym półfinale mieliśmy El Classico. Grający FC Barceloną Mateusz Radzki  zmierzył się z Realem Madryt pod komendą Oskara Przyborskiego.  Już pierwszy mecz na Cam Nou pokazał, to za co wszyscy fani kochają football. Piękne, nieszablonowe akcje, fenomenalne interwencje bramkarzy oraz piękne bramki. Zwłaszcza na ten ostatni aspekt kibice nie mogli narzekać. W stolicy Katalonii padło, aż osiem bramek. Po cztery dla obydwu stron. Stawiało to w trudnej sytuacji drużynę Blaugrany ponieważ rewanż grali na gorącej murawie Santiago Bernabeu. To właśnie na nim kilkadziesiąt tysięcy kibiców z całych sił dopingowali ukochaną drużynę. Jednak kibice Barcelony wiedzą, że ich zespół już nie raz wywoził komplet punktów z tego trudnego terenu. Tak też było i tym razem. W drugim spotkaniu ponownie obejrzeliśmy wiele bramek, lecz tym razem to Mateusz Radzki okazał się lepszy o tego jedynego "złotego" gola. Tak więc poznaliśmy już pierwszego finalistę.
W drugim półfinale stanęli na przeciwko siebie Hubert Nieliwocki oraz Piotr Górski. Pierwszy z nich jak burza przeszedł przez fazę grupową oraz wcześniejsze etapy pucharówki wbijając przeciwnikom aż osiemnaście bramek. Mimo, że znał swoje możliwości, to do rywala podchodził z szacunkiem mając już okazję mierzyć się z nim na wcześniejszych edycjach. W pierwszym spotkaniu padł tylko jeden gol, którego autorem był Hubert. Jednak jak sam stwierdził w wywiadzie na łamach APP, ten mecz mógł się zakończyć zupełnie inaczej, gdyby tylko Piotr  wykorzystał swoje sytuacje. W drugim spotkaniu drużyna Argentyny z Messim na czele nie pozostawiła złudzeń Realowi  i wygrała pewnie 4:1 awansując tym samym do ostatecznej rozgrywki. 

Sponsorzy w podziękowaniu za współpracę otrzymali pamiątkowe tabliczki,  fot. Paweł Górski
:
No i mamy wreszcie najważniejszy mecz turnieju. Finał pomiędzy FC Barceloną i Argentyną zapowiadał się jako pojedynek Messi vs Messi. Wiadomym jednak było, że kto lepiej wykorzysta tego filigranowego zawodnika, zdobędzie tytuł trzeciego Mistrza Bogurzyna. Sam Hubert przyznał, że spotkanie z Mateuszem było jednym z trudniejszych jego meczów w zawodach. Dzięki świetnie ustawionej taktyce drużyna Albicelestes pewnie neutralizowała ataki Blaugrany. Sama także wyprowadzała groźne akcje, które dwukrotnie zakończyły się strzelonymi bramkami. Jak się okazało, te dwa gole wystarczyły do tego, aby dać zwycięstwo drużynie z Ameryki Południowej. 
W meczu o trzecie miejsce pomiędzy dwoma Realami (Oskara Przyborskiego i Piotra Górskiego) lepszy okazał się gracz z Nowego Miasta Lubawskiego. Zwyciężył pewnie 4:0 stając na najniższym stopniu podium.

Kończąc tę wyczerpującą relację chciałbym zwrócić szczególną uwagę na zaangażowanie organizatorów. Już na wstępie każdy z uczestników mógł liczyć na piwko lub colę, które były za free, aż do wyczerpania zapasów :) Jakby tego było mało, przygotowali małą loterię fantową, gdzie za przysłowiową złotówkę można było wygrać np: czteropak piwka, chipsy lub paczkę  prezerwatyw (proboszcz pewnie tego nie pochwalił). Widzicie zatem jak wiele wysiłku włożyła dwójka fanów Pro Evo, aby gracze mieli jak najlepsze wspomnienia po zakończeniu rozrywek. Naprawdę wielki szacunek Panowie!!! Z niecierpliwością czekamy na kolejny turniej w Bogurzynie, na który już teraz zapraszamy :)


Hubert wydaje się być nieco zakłopotany towarzystwem wręczającej mu Puchar przedstawicielki płci pięknej, fot. Paweł Górski
Jak widać nawet po zakończeniu imprezy wszystkim dopisywały humory, źródło: album Pawła Górskiego

Pamiątkowe zdjęcie zwycięzców wraz z organizatorami, źródło: album Pawła Górskiego

Autor: Rafał Szejko "Szejker"

2 komentarze:

  1. Takie turnieje są więcej warte niż tzw turnieje na poziomie gdzie jest sama spina i zero klimatu. Niektórzy widać wiedzą na czym polega zabawa:)

    OdpowiedzUsuń
  2. na czym polega zabawa a same topowe druzyny :)

    OdpowiedzUsuń